Gra o Tron

Gra o Tron znów zaskoczyła swoich fanów. Ostatni epizod Mother's Mercy był kwintesencją całego piątego sezonu. Odcinek wzbudził wiele emocji i kontrowersji wśród widzów, zwłaszcza tych niezaznajomionych z książką G. R. R. Martina. 

Śmierć Kapitana Nocnej Straży – bękarta z Północy, marsz pokutny królowej regentki Królewskiej Przystani oraz rzekoma śmierć pretendenta do tronu – Stannisa Baratheona wywołały lawinę komentarzy. Internauci najczęściej poruszali temat zasztyletowania Jona Snowa (nie zapominajmy, że to G.R.R.Martin, który raz po raz zaskakuje swoich czytelników zwrotami akcji). Nie obyło się również bez komentarzy na temat marszu na Winterfell oraz wielkiego skoku Reeka i Sansy Stark, którzy, korzystając z zamieszania związanego z oblężeniem zamku, postanowili uciec przed swoim oprawcą – Ramsayem Boltonem. Sama realizacja oblężenia niestety zawiodła oczekiwania widzów, którzy spodziewali się bardziej rozwiniętej akcji. Rozczarowanie dotyczyło również sceny zabójstwa bękarta rodu Starków – Jona Snowa oraz, zostawiającej wiele do życzenia, sceny utraty wzroku przez młodą Aryię Stark. Rozbieżność między historią zaprezentowaną w serialu, a jej wersją papierową nie przeszkadza jednak w podziwianiu genialnej gry aktorskiej, która jest jednym z powodów popularności serii.

Pomimo wszelkich niedociągnięć, Mother's Mercy z pewnością rekompensuje wolno rozkręcającą się akcję całego piątego sezonu mnogością zdarzeń. Trzyma w napięciu i szokuje, podobnie jak Krwawe Gody, podczas których dokonano egzekucji prawie całego rodu Północy.

(g. zubek)

 

Na skróty

KPSC

FB